sobota, 4 lipca 2015

AUTOstrada!



Co myślisz kiedy jedziesz autostrada? Długa, piękna, prosta droga. Wyprzedzasz i mijasz samochody. Pewnie spoglądasz na każdy, no dobra, co drugi i zastanawiasz się dlaczego ja nie mam takiego samochodu? Dlaczego nie mogę teraz siedzieć w tym aucie, czemu nie mam tyle pieniędzy i nie mogę pozwolić sobie na takie cudo? Założę się, że tak jest. Wiem, że po chwili żeby nie mieć wyrzutów sumienia mówisz: nie zamienil/abym swojego na żaden inny. Jasne. Standardowy tekst. Tak na prawdę myślisz, że chcesz być na miejscu tej osoby. A najlepiej być w innym miejscu niż jesteś dotychczas. Albo cofnąć czas i zmienić to co Ci nie pasuje i przewina spowrotem.

Otóż….

Nie da się…

To nie my wybieramy gdzie i kiedy się znajdziemy albo co znajdujemy. Zycie to autostrada bez zjazdów. Jedziemy 140 km/h jeśli mamy prosta drogę bez korkow, bez przeszkod, bez ryzyka. Jeśli na prostej pojawia się coś lub ktoś wciskamy hamulec, najpierw delikatnie, później zmieniamy biegi. W końcu spowalniamy. Może to potrwać krótko. Możesz szybko poradzić sobie z rozwiązaniem problemu albo wręcz przeciwnie możesz jechać w korku przez pewien czas i zanim się to rozładuje minie sporo czasu. Sporo cennego czasu.

Nawet jeśli pokażesz, ze jesteś tak silny/a i za wszelka cenę zrobisz wszystko, uda Ci się rozwiazac przeszkody, nikt nie przyczepi Ci plakietki i nie da Ci statuetki. Jesteś jak pieprzony SuperBohater, którego poklepuje się po ramieniu i mówi „będzie dobrze”, „dasz rade”. Tacy jak Ty nigdy nie płaczą. Ida konsekwentnie do przodu i osiagaja swoje cele. Tak Cię wymalowało społeczeństwo. Nie wolno Ci się zawahać. Nie wolno zaplakac. Wtedy będziesz „LALUSIEM” , a nie „TWARDZIELEM”. Tylko po co? Po co przejmować się kims, czyms. Bo co powiedzą inni? Dlaczego nie poprosić o pomoc jeśli sobie nie radzisz? Nie, nie wyjdziesz na osobę, która nic nie umie. Każdy o cos prosi. Nawet Pania za lada o cukier w spożywczaku. Po prostu człowiek nie zawsze da sobie sam rade, TWARDZIELU!!



 

piątek, 26 czerwca 2015

SzczęśCIE?


Czy zycie nie polega na tym, ze ciagle za czyms gonimy? Czy zyjemy w ciągłym pędzie uprawiając przy tym maraton albo lepiej, sprint? Czy ciagle musimy pokazywać wszystkim wokół, ze jesteśmy najlepsi? Albo przynajmniej udawac, ze to co robimy sprawia Nam satysfakcje i nawet jeśli tak nie jest robic mine do zlej gry?

Czy myslales nad tym KIEDY OSTATNIO BYLES/AS SZCZESLIWY/A? Czy bedac teraz w tym momencie, w tej sekundzie, minucie, dniu, jesteś szczęśliwy/a?

Było to dawno, mam racje? Zbyt dawno… Co tak naprawdę sprawia Ci przyjemność? Ale nie taka przyjemność trwajaca przez moment. Nie mam na myśli zjedzenia czegos, co lubisz, pojscie gdzies, gdzie lubisz. To tylko chwilowe szczęście. Nie sztuka jest być szczęśliwym kiedy wyciągniesz fajki czy wypijesz wodke. To działa jak wykrywacz kłamstw i wariator mowienia prawdy w jednym. Sek w tym, ze po wodce powiesz wszystko co Ci lezy na sercu.. a później i tak nie będzie Ci lepiej..

Kiedy byles/as szczęśliwy/a na dłuższa mete? Kiedy ostatnio usmiechales/as sam/a do siebie wiedzac, ze to co teraz Cie spotyka jest wlasnie tym i trwalo to długo, dluzsza chwile i rownie dobrze mogles zakomunikować to calemu swiatu : „TAK KURWA JESTEM SZCZESLIWY/A, NIECH WSZYSCY O TYM WIEDZA”! Nie wiesz , prawda? Przynajmniej nie pamiętasz tego momentu, albo było to zwyczajnie dawno.

Wyslalam sms-y do 10 znajomych z którymi najczęściej przebywam i rozmawiam. Wszystkie odpowiedzi były podobne albo wręcz takie same. „Co Ty cudujesz KURWA?” , a tak poważnie wszyscy stwierdzili, ze byli szczęśliwi gdy byli z NIA, z NIM, ZDALI EGZAMINY, SESJE, POPRAWKI, CWICZENIA, DOSTALI WYPLATE albo zwyczajnie NIE PAMIETALI.

Wezmy pod lupe egzamin. Uczysz się, dostajesz kartke, piszesz, wykladowca sprawdza Twoja prace, oddaje wyniki i ZDALES/AS. Rownie dobrze mogl kolokwialnie mowiac: ujebac cie i odeslac na wrzesień. Mogl. Mogl tez nie sprawdzić Twojej pracy. Mogl.. To on dał Ci szczęście w postaci oceny dzięki której jesteś szczęśliwy.

 

Wniosek jest taki, że chcąc czy nie chcac SZCZESCIE ZALEZY OD DRUGIEGO CZLOWIEKA!
 
 

                                                    

środa, 27 maja 2015

miaSTO?


Miales kiedys tak, ze czegoś zalowałes? Czy przez dluzszy czas myslales, ze to co wybrales będzie najlepszym rozwiazaniem i nagle okazalo się, ze jednak wybrales zle? Czy twierdzisz teraz, że był to najgorszy wybor z mozliwych? Chcialbys cofnac czas i wybrac ta druga opcje? w zyciu masz kilka wyborow i drog. Ale Ty zawsze wybierasz opcje, która wydaje ci się najkorzystniejsza i po pewnym czasie wypada blado podczas gdy Ty przemyslasz wszystko jeszcze raz. Jest za pozno. O wiele za pozno. Nigdy nie przyznajesz się do bledow, prawda? Tak, wiem, jestesmy tylko ludzmi. stawiamy na swoim, a pozniej zalujemy. „Czemu nie wybralem/am tego innego wyjscia?” „To było by lepsze rozwiazanie!” „lepiej bym się czul/a gdybym wiedzial wczesniej, ze tak będzie!” Plujesz sobie w brode? Nie, nie, kazdy musi wybrac zle zeby pozniej chciec cofnac czas.



Bo życie na tym polega. Wybieramy cos metoda prob i bledow. Żyjemy w ciagłej niewiedzy co zdarzy się dziś, jutro, pojutrze, za tydzien, dwa, trzy i skad moglbys wiedziec, ze opcje która w tej chwili wybierasz jest najlepsza? „bierzesz” cos, co jest na wyciagniecie reki, co cie fascynuje w tej chwili. Czesto się łapiemy na byle cos i byle jak. Widzisz, gdybys wczesniej to przemyslał/a moglabys zaoszczedzic czasu, pieniedzy, rozczarowan i w tej chwili zylabys/zylbys ze swiadomoscia, ze to co mnie teraz spotyka jest najlepsze. A jednak..



Spójrz. Bo ludzie stawiaja na jakosc a nie na ilosc. Po co Ci duza ilosc nedznej czekolady z osiedlowego sklepu Batman tuz za rogiem, skoro mozesz pojsc dwie ulice dalej do Tesco i kupic sobie jedna a dobra Milke! No tak, za daleko.. Za daleko, zeby wysilac się po cos i dlaczegos. I to Cie w zyciu gubi drogi czytelniku.. Nie zawsze to co stoi na polce w pieknym opakowaniu tuz przy kasie jest cudowne. Kupujesz, bierzesz do domu, serce bije jak oszalełe, krzyczysz: „zrobilem interes zycia! Zlapalem okazje”, odpakowujesz, i co? Czy w tej chwili czujesz to samo?



Czy gdzies nie mijasz osoby, której nie wybrales, bo była ta właśnie „czekolada w Tesco”, a ty pobiegles do najblizszego osiedlowego sklepu? Jestem pewna, ze mijasz. Żalujesz? Żalowales/as? Po pewym czasie czlowiek uswiadamia sobie, ze jednak był głupcem. Może.

Spojrz jeszcze raz na ta osobe i wyobraz sobie, ze pojawia się ktos kto ja docenia, a Ty zostajesz z niczym. Doslownie. I mozesz nawet mijajac ja codziennie w szkole, na chodniku, w tramwaju, autobusie, ale i tak się nie przyznasz do bledu, bo duma nie pozwala. Patrzysz przed siebie. Mija sporo czasu i pewnego dnia probujesz na nowo nawiazac kontakt..
 

poniedziałek, 26 stycznia 2015

śRODek


Środek nocy. Kolejna kawa. Przygotowania do sesji pełną parą. Do konca blizej niż dalej. W domu cisza. Okropna ciemnosc. Taki czas gdy lubie napisac cos w wordzie, a pozniej wrzucic w najglebszy folder i znalezc to po kilku miesiacach.

Tym razem przyszla pora na: „kazdy z Nas powinien mieć pasję.” Niedawno na Pokoleniu Ikea, teraz Haniaes. Prawdziwe az do bólu. Bo co by było gdyby ktos tej pasji nie mial? Chujowo.

Wyobraz sobie cos Ty bys zrobil gdybys mial zły dzień, a nie mial pasji? Siedzialbys na koncu lozka i co dalej? Myslal? Super. Przez ile czasu? Dwie, trzy , cztery, piec minut? W koncu dostalbys pierdolca, za przeproszeniem.

Kazdy z Nas na fioła na jakims punkcie! Nawet jeśli się do tego nie przyznaje. Potrafi siedziec i ogladac albo przegladac to po 1234567890 razy dziennie i nie nigdy się to nie znudzi. Ktos by stwierdzil – no pojebany. Nic mylnego, to jego utopia. Skrawek czegoś, w czym może się zaglebic, a swiat zewnetrzny nie ma najmniejszego sensu. Nawet jeśli mowilbys cos, nie uzyskasz odpowiedzi.

A czy myslales kiedys o tym, ze gdy poznajesz kogoś tez musicie mieć pasje, dzielic i akceptowac to nawzajem? Owszem. A znacie dziewczyne, która uwielbia mecze? Ja tez nie. A jednak! Dziwna sytuacja. Kto by pomyslal. Dziennikarka? Tez dziwne. I wiecie co? Nie zamienilabym to na nic innego! Taka moja odskocznia, siedzisz przy boisku, czy na trybunach i zapominasz o wszystkim. Jestes tylko Ty, ulubiona druzyna, a wokół ciebie kibice. Żadne ciezkie mysli nie przeplywaja przez Twoja glowe, liczy się wynik. 1,5 godziny odpoczynku! Wychodzisz naladowany pozytywna energia i checia do dzialania. Kazdy ma takie uczucie, kiedy najchetniej rzucilby wszystko i pojechal na drugi koniec swiata! Ale STOP! Problemy same nie mina. I to tylko ty musisz się z nimi uporac , nawet w ten zly , pechowy dzien!

I mysle, ze jeśli ktoś by chcial dzielic skrawek zycia ze mna musiałby wziąć MNIE razem z dziennikarstwem i pakietem meczow na najblizszy rok ! Albo umiejetnoscia szybkiego pakowania walizki w ciagu 5 minut! Takie jest moje życie. Życie na walizkach.