poniedziałek, 27 lutego 2012

PRZED czwartą


Przedstawiam wam pewna dziewczynę. Jest przeciętną, pesymistycznie nastawioną na świat osobą. Z natury niecierpliwa i ciągle za czymś podążająca. Nieśmiała, skryta, w której obudziła się chęć przekładania swoich myśli na czystą kartkę papieru. W jednej chwili zapragnęła mieć swój wirtualny kąt, do którego zagląda w każdym wolnym czasie. Ma pisarską duszę i podobno potrafi zabarwić szarą rzeczywistość. Popołudniami wygodnie zasiada w fotelu ze swoim ulubionym kubkiem aromatycznej kawy, namiętnie wertując wszystkie wiadomości i książki. Zafascynowana wątkami psychologicznymi przygarnia każdą ich ilość.
Zapalona pani fotograf, maniaczka komputerowa, piłkarka, także pani psycholog – do usług. Nigdy nie zobaczycie jej bez komórki – jak to nazwała – jest to jej druga prawa ręka. Czasem miewa swoje humory, napada ją brak weny, brak chęci do czegokolwiek, czyli lenistwo. Godzinami potrafi bezruchomo wpatrywać się w otchłań sufitu, zasiadać gdziekolwiek i przyglądać się każdemu. Jak na swój wiek jest wyrozumiała i obiektywna. Nigdy nie wie, czego chce, ale musi to mieć. Szczęście jej nie rozpieszcza.. Potrafi przewrócić się na najgładszej powierzchni, mimo tego, że w portfelu nosi czterolistną koniczynkę. Nie zdradza, co ją gryzie, co ją dręczy, co czuje. Bywa zdesperowaną istotą, kłócącą się z głosem wewnętrznym.
Twierdzi, że doba to jednak za mało, by zrobić wszystko jak najlepiej. Na swoim biurku posiada ogromy bałagan, zastanawiając się skąd to wszystko się wzięło. Podobno taki stan jest odzwierciedleniem umysłu, więc to prawda. Z utęsknieniem wypatruje dwa miesiące słodkiego lenistwa, słonecznych dni, odpoczynku. Nienawidzi deszczu, monotonii, szarych dni, rosołu..
Tak taką osoba jestem ja. :))

Ogromie się cieszę, że ktoś czyta moje "wypociny". Wszystkie komentarze dają mi ogromne wsparcie do dalszego pisania. DZIĘKUJĘ ! <3





piątek, 24 lutego 2012

PIĘĆ minut


Zapada noc. Ulice rozświetlają się przy blasku księżyca i lamp. Budynki stojące w cieniu wyglądają niczym choinki.. W oknach zapalone światła, błyski fleszy, gdzieś tam gra telewizor, muzyka. Narzucony na ramiona płaszcz podwiewa wiatr. W jednej ręce trzymam aparat fotograficzny, w drugiej papierowy kubek z herbatą. W słuchawkach „It’s my life..”, piosenka która się ze mną nie rozstaje. Idę środkiem chodnika, przede mną pusta przestrzeń. Niepostrzeżenie pod moimi nogami przebiega czarny kot. Nie przejmując się tym maszeruję dalej. Siadam na ławce. Szybkimi łykami wypijam zawartość mojego kubka. Z każdym głębszym oddechem działa na mnie rozgrzewająco. Z ust wydobywa się dwutlenek węgla, ukazujący minusową temperaturę. Naciągam na nos szalik, nie czuję rąk.
Miasto ożywia się. Poszczególne, samotne osoby zaczynają wędrówkę, zdaje się, że poszukują czegoś. Inni taszczą przepełnione reklamówki z zakupami. Ktoś wyszedł na spacer ze swoim pupilem. Para zakochanych trzyma się za ręce dumnie krocząc obok mnie. Pewna pani ze złością patrzy na swojego męża. Pewien pan wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza ze swoich czterech kątów. Każda przechodząca osoba ma coś zapisanego w swoich oczach, gestach, ruchach. Począwszy od tragedii, rozpaczy po radość, szczęście. Czasem jednak się nad tym zastanawiam, dlaczego potrafię tak wszystko dokładnie odczytać. Można by było rzec, że posiadam niezwykły dar.. Dla niektórych to pewnie banalne, lecz ja twierdzę inaczej. Każdy człowiek ma gdzieś w środku zapisane, do czego tak naprawdę jest „przeznaczony”, jaki dar posiada. Nie każdy potrafi się do tego przyznać i to prawidłowo odczytać.
Po długim czasie zerkam na moją komórkę. Na zegarku 21:00 – czas się zbierać. Czas wracać do moich czterech kątów. Czas odpocząć od całego tygodnia, od ciągłej bieganiny. Od wszystkiego…




niedziela, 19 lutego 2012

ŚRODEK nocy

Pobudka w samym środku nocy. Szczególnie wtedy dopada mnie coś w postaci przemyśleń, bądź też podsumowań. Jest to pewien rodzaj bezsenności, której nie mogę się wyzbyć. Uparcie wpatruję się w ciemną otchłań pokoju, w sufit, który wydaje się nadzwyczaj ciekawym obiektem. Setki niepotrzebnych, mniej wartościowych, ważnych myśli przewija się przez mój umysł. Staje się to coraz bardziej uciążliwe. Wyobraźnia działa. Delikatnie mrużę i przecieram jednocześnie oczy.. Zauważam w tym pewien pozytyw: nieuchronną ciszę. "Wariujący wiatr puka do okien, krople deszczu na równi z tym wyrokiem." Szczekanie psów nie daje za wygraną. W oddali słychać głośny (jak na tą godzinę) dźwięk lecącej muchy. Cząstka mnie odczuwa pewną niesprecyzowaną pustkę. Nie, nie chodzi tu o pustkę kogoś, czegoś.. Sięgam po komórkę, sprawdzam godzinę.. jest 5:00. Trzy kreski baterii, rażące światło wyświetlacza, przewracam się z boku na bok. Zakładam słuchawki, naciągam kołdrę po uszy.. Zamykam oczy, chyba zasypiam..




Dziękuję wszystkim za komentarze, obserwowane :)) 

piątek, 17 lutego 2012

parę MINUT po DWUDZIESTEJ pierwszej

Ranek. W pośpiechu zakładam na siebie wszystkie niewygodne, a zarazem ciepłe rzeczy. Wychodzę. Zima daje się we znaki. Niczym bałwan oczekuję na autobus. Obok mnie przejeżdża jeden, drugi, trzeci, czwarty. Zniecierpliwiona spoglądam na zegarek, wskazówki diametralnie przyspieszyły. Stąpam z jednej nogi na drugą. Para z ust wydobywa się na zewnątrz, ukazuje kilkanaście stopni poniżej zera. Oparci o szyby, zaspani ludzie wygodnie zajmują miejsca w autobusach. Obładowani torbami, plecakami pędzą na złamanie karku. Ich mimika mówi sama za siebie. Otaczają mnie chłodne, nieznajome spojrzenia, które przeszywają mnie na wskroś. Śnieg coraz bardziej zamienia się w kaszę.. Owinięta grubym szalikiem czuję płatki padające na moją twarz. W milczeniu rozglądam się, spoglądam z innej perspektywy.. z perspektywy zwykłego, szarego człowieka, który mimo czekania widzi to czego inni nie dostrzegają. Niewypowiedzianych słów, myśli.. - tak to jest autentyczne. Autobus. Wsiadam..


wtorek, 14 lutego 2012

walenTYNKI

Wtorek wieczór. Otwieram książkę od matematyki. Przede mną kubek gorącej kawy. W mojej głowie mieszane uczucia. W uszach brzmi ulubiona piosenka. Idealna do dzisiejszego humoru. Szary, zwykły wtorek, niektórzy nazywają go "walentynkami".  Jak dla mnie to dzień sztucznej atmosfery. Niby ludzie wyznają sobie uczucia.. bla, bla bla.. O tym to może kiedy indziej :) Jutrzejszy dzień zapowiada się miło. Zapowiada.. Znając moje szczęście wesoło nie będzie..




Dziękuję wszystkim za komentarze, w weekend tu powrócę i wszystkim odpiszę :)
Tak osobiście:  Życzę wszystkim spędzenia tego dnia z osobą bliską sercu, singlom również wszystkiego, wszystkiego :))

piątek, 10 lutego 2012

POSt


Piątkowy wieczór. Na biurku gorąca lipowa herbatka, która daje ukojenie mojemu bólowi głowy. Światło z zewnątrz puka do mych okien. Mrużę i przecieram jednocześnie oczy. Ziewanie nie daje za wygraną. Patrzę na rozścielone łóżko, które mnie nawołuje. Kot zwinął się w kłębek i uznał, że dzisiaj śpi na moim łóżku. Spoglądam na moje „czyste” biurko. 10 długopisów, 3 kubki po herbacie, Tymbark, opakowanie po czekoladzie, komórka. Zawsze zastanawiam się dlaczego po odejściu z przed komputera robi się taki bałagan. Powoli zamykam wszystkie strony, równocześnie dopijam herbatę. Popadam w sen.



wtorek, 7 lutego 2012

WIECZór

Wyciszam budzik. Ciemno. Otwieram jedno oko, włączam lampkę. Powoli zbieram rzeczy z podłogi. pakuję książki. Wypijam szybkimi łykami kubek gorącej kawy i po raz kolejny z grymasem na twarzy maszeruję do szkoły. Spóźniona 20 minut siadam do ławki, przepisuję temat. Patrzę na zegar, dzwonek. Przemijam szkolne korytarze w poszukiwaniu kolejnej lekcji. Wchodzę do klasy pesymistycznie przygotowana na wyciągnięcie karteczek. Zdejmuję plecak, rozpakowuję się. Zgadłam.. Sprawdzian. Podpieram się dwoma rękoma, z niepewnością zerkam na kartkę z pytaniami: Dlaczego trafiłam na najtrudniejszą grupę ? Pierwsze pytanie - jest, drugie - może później, trzecie - jest, czwarte - jest, ostatnie - jest. Czytam od początku moje wypociny. Szturcham koleżankę z boku. Wszystko dobrze. Podnoszę wzrok z nad kartki, zerkam na całą zamyśloną klasę. Jeszcze 10 minut. Ostatnie minuty zaczynają się ciągnąć. Drryyynnn. Następne lekcje mijają z prędkością światła. Ostatnie 5 minut dzisiejszego, szkolnego dnia.. 1, 2, 3, 4, 5.. 10.. 20. Wychodzę. Wracam do cichego, ciepłego miejsca.. domu. 




Dziękuję wszystkim za 71 komentarzy w poprzednim poście i obserwowane - Niespodziewanie na mojej twarzy zagościł uśmiech :DD

niedziela, 5 lutego 2012

poPOŁUDNIE


10:00. Głos wewnętrzny wydaje polecenie wstania. Wyciągam jedną nogę z pod kołdry, rękę. Zimno. Wracam do punktu wyjścia. Kołdra po uszy - jeszcze 5 minut. Mija pół godziny, nie ma żadnego ALE, wstaje. Rozsuwam powoli zasłony, słońce przebija się przez mgłę. Myślę.. dobry dzień na spacer ? Odwracam głowę, patrzę na powieszony, jutrzejszy plan, przykro mi nie dziś. Szukam pojedynczo książek: historia, chemia, ekonomia - kładę na biurku. Mknę do kuchni, mijam przedpokój. Wyciągam z szafki ulubiony, fioletowy kubek, wrzucam saszetkę malinowej herbaty, zasypuję cukrem, zalewam wodą. Gotowe. Powracam. Siadam przy komputerze. Windows wita mnie miłym akcentem. W lewej ręce trzymam kubek, w prawej myszkę. Sprawdzam Facebooka, Photobloga, włączam komunikator: wiadomość - to tylko koleżanka. Przesuwam listę kontaktów: 13 osób dostępnych, tak właśnie spędzają popołudniową niedzielę. Zerkam kątem oka na Filemona, który bawi się moimi sznurówkami. Podpieram się dwoma rękoma, czas wziąć się za lekcje. Spoglądam na zegar.. minęła godzina.. Nic nie zrobiłam. Wpadam w panikę.



Pozdrawiam czytelników :)
Kasię przede wszystkim :)
Dziękuję za obserwowane i komentarze :)

piątek, 3 lutego 2012

PiątEK

Lewą ręką podpieram głowę, przeglądam blogi, piszę posta. W tle muzyka, dobija się do uszu niczym wrzask. Nogi swobodnie leżą na biurku. Z przedpokoju zapach parzącej się kawy niczym ukojenie na piątkowy wieczór.. ukojenie po ciężkim tygodniu szarej rzeczywistości. Ciągłym bieganiu, ciągłym wstawaniu (...) Na pasku mrugające okienka komunikatora, które notorycznie dają o sobie znać. W mojej głowie nieustannie słyszę podpowiedzi, co by było gdyby.. Wychylam głowę, wypatruję spadający śnieg. Płatki spokojnie otulają całą powierzchnię, drzewa, samochody, ulice, światła, nawet biegnący, przemarznięty kot czuje magię śnieżnej atmosfery. Zabawne. Powracam oczami do monitora.. Do codzienności..