poniedziałek, 16 czerwca 2014

Stej?

W pierwszej, drugiej i trzeciej klasie chciałam być najlepsza. Nie doceniano mnie.
W klasach 4 – 6 chciałam być najlepsza. Nie doceniano mnie.
W gimnazjum chciałam być najlepsza. Nie doceniano mnie.
W liceum chciałam być najlepsza. Nie doceniano mnie.

W pierwszej, drugiej i trzeciej klasie najważniejsze były oceny. Dlatego każda ocena poniżej 6 mnie dołowała.
W klasach 4 – 6 najwazniejsza była plastyka. Szkoda, że nigdy nie umiałam „cudownie” rysowac.
W gimnazjum lubiłam matematykę. Szkoda, że nigdy nic nie wygrałam.
W liceum lubiłam pisac. Szkoda, że nigdy nie zaproponowali mi pisanie do szkolnej gazetki.

Wiecie co? Po tak długim okresie czasu dochodzę do wniosku, że wszystkie dyplomy, statuetki, pochwały, piątki, szóstki, czwórki, trójki, dwójki, jedynki – są nieważne. Co z tego, że masz wspaniałe świadectwo? Czy za kilka lat będzie to miało jakieś znaczenie? Czy będzie Cię obchodziło co miałeś z polskiego i informatyki? Po co tak naprawdę się uczyłeś? Dla siebie? Czy aby zaspokoic ambicje rodziców, rodziny, swoje? Sądze, że te pierwsze.. Szkoda, że już od początku wszyscy „pompują balonik” , a Ty nie masz innego wyjscia jak robic wszystkim w koło „dobrze”. Co tak naprawdę kogoś obchodzi Twoje szczęście? Zastanawiałeś się nad tym?
Czy kiedys usłyszałeś od bliskich osób: „rób co Ci serce podpowiada, a my będziemy Cię wspierac i patrzec jak sprawia Ci to przyjemność!”? Ja tez nie.
Gdzieś czytałam, że kiedy mamy 4-5-6 lat tak naprawdę wiemy co chcemy robic w zyciu, ale to osoby w naszym zyciu mają wpływ na to co będziemy robili. Może, zatem warto cofnąć się o kilka lat i pomyśleć w co lubiliscie się bawic i co było dla Was ważne.
Broń boże nie mówię, że ambicje są złe. One tylko popędzają Nas do robienia czegoś, co planowaliśmy. Każdy z Nas rodzi się z pewną misją i tylko od niego samego zależy czy wypełni ją. Jeśli zatem w życiu chcesz czegoś dokonac, próbuj! Na pewno się uda. Kiedy postawisz przed sobą cele, spiszesz na kartce i każdego dnia, tygodnia, miesiąca będziesz to odhaczac, może pewnego dnia okazac się, że dokonałes tego wszystkiego i możesz czuc się spełniony. Gdy chcesz jechac w przyszłym miesiącu na mecz/koncert – kupujesz bilet, wsiadasz w pociąg/samochod, jedziesz i nie liczy się „co powiedzą inni”. To Ty spełniasz swoje marzenia i Ciebie to uszczęśliwia. Możesz powiedziec: „będę egoistą!”. Co z tego? Egoista też człowiek. Jeśli widzisz dziewczynę, która „ma to cos”, dlaczego nie podejść i nie zaprosic na kawę? A może to Ta, na którą czekałeś całe zycie? I odwrotnie.

Chciałabym w wieku 80 lat z uśmiechem na twarzy powiedziec: „jestem człowiekiem spełnionym, osiągnęłam to, co sobie zaplanowałam. Małymi kroczkami dążyłam do celu i się udało.” I umrzec.


Soon.. 


1 komentarz:

  1. O tak, też bym chciała tak kiedyś powiedzieć, zobaczymy czy będę mogła. :)

    OdpowiedzUsuń