sobota, 10 marca 2012

START klatka I

Z natchnieniem rozpoczynam opowieść. Czasem człowiek ma nadmiar pomysłów i chce wszystkie wykorzystać, więc ja połączę je wszystkie w całość. Myślę moje wypociny spodobają się :)) I mam nadzieję, że obszerność (3 kartki a4) nie zniechęcą :)
i zapraszam na facebooka: http://www.facebook.com/wirtualnyBlogger 


Dziesiąty marca dwutysięcznego dwunastego roku. Mija sobotnie popołudnie. Świat płacze. Okna zalane łzami. Wiatr porywa wszystko wokół. Niewyspana Elizabeth przeciera zamglone oczy, jednocześnie ziewając. Odkrywa kawałek grubej kołdry, chcąc jeszcze przez chwilę spokojnie poleżeć. Zapatrzona w otchłań sufitu wspominała wczorajszy dzień. Jak zwykle jej pesymistycznym zdaniem nie było nic ciekawego. Lubiła piątki, choćby i z powodu zaczynającego się szybko weekendu, bo tuż po 12:00 miała za sobą skończony tydzień nauki.
Po szkole zawsze chodziła z koleżankami do ulubionej pizzerii dwie uliczki dalej. Przypatrywała się utalentowanemu kucharzowi, który z gracją i talentem podrzucał ciasto specjalnie dla Nich. Zamawiały wtedy dużą pizzę z ogromną ilością sera, szynki, pepperoni, pieczarek i dzieliły się po dwa kawałki. Jak zwykle wracała przez osiemnastą, wcześniej uprzedzając mamę i od razu zasiadała przed komputerem.
Jej refleksje przerwały głośne skrzypienie kroków mamy Maree. Nadzwyczaj głośno otworzyła drzwi i próbowała Ją obudzić. Elizabeth otworzyła na wpół otwarte oczy coś mamrotając.
- Znowu siedziałaś do późna ? Przecież mówiłam żebyś położyła się wcześniej.. – powiedziała oburzona.
- Oj, mamo. Daj spokój… - powiedziała na odczepnego, po czym zakryła się po uszy kołdrą.
- Przyszłam Cię poinformować, że zaraz przyjeżdża do Nas ciotka Sue, która wprosiła się na obiad.
- Mogłaś powiedzieć, że Nas nie ma w domu. – krzyknęła.
Elizabeth zaczerwieniła się ze złości. Z całego serca Jej nienawidziła. Zawsze miała coś za złe, że ma źle upiętą kitkę, że na sobie ma nie ten kolor spodni, że w domu pełno kurzu. Nawet witała się w białych rękawiczkach, by się czasem nie pobrudzić. Potrafiła prowadzić niekończący monolog, który wszyscy próbowali ścierpieć.
- Po co znowu tu przyjeżdża ? – zadała sobie to pytanie i zamyśliła się na chwilkę.
- Pewnie znowu rzucił ją jakiś kochanek i chce się wygadać..
W końcu wstała z łóżka. Lekko osowiałym krokiem podeszła do okna przyglądając się całej okolicy. Przemieszczający się ludzie ubrani byli w płaszcze przeciw deszczowe, niektórzy posiadali parasole, niektórzy tak jak Ona spoglądali przez szybę ze swoich przytulnych domów. Nie lubiła takiej pogody, uważała, że Tam na Górze Jej nie wysłuchali. Po paru minutach na parapecie zasiadł kot. Uwielbiała prowadzić z nim długie rozmowy. Twierdziła, że nikt nie umie słuchać jak zwierzak, nawet przyjaciółka Ann czasem miała Jej dość. Wzięła swoje ciuchy i czekała w kolejce do łazienki. Jej brat Alex potrafił przesiedzieć tam całą godzinę.
- Alex, wychodź już ! – wrzasnęła.
- Spokojnie siostra, mam czas. – odpowiedział ze spokojem.
- Jak zaraz nie wyjdziesz to obiecuję, że je wywarzę.
- No dawaj. – odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Maammoo ! Alex znowu długo siedzi w łazience, pewnie szykuje się do swojej koleżanki. – niezwykle podkreślając „koleżanki”.
Drzwi się otworzyły. Chłopak wyszedł uśmiechnięty, wyperfumowany z żelem na włosach.
- Wszystko słyszałem siostra. – powiedział i ucałował w czoło na powitanie.
Elizabeth uśmiechnęła się, po czym szybko czmychnęła się ubrać. Po 15 minutach wyszła nowo narodzona. Ubrana w dresy i luźną koszulkę weszła do kuchni. Na stole widniało dla niej śniadanie i kubek kakao.
- Dzięki mamo. – uśmiechnęła się.
- Szybko wcinaj, bo zaraz zjawi się nasz gość.
- Co za szybko to nie zdrowo. – rzekła.
Tosty z żółtym serem, dżemem i kakao to było coś, od czego zaczynała dzień. A jeżeli przygotowała to mama, była wniebowzięta. Smacznie zajadając usłyszała głośny dźwięk dzwonka do drzwi.
- Pójdę otworzyć. – powiedziała mama.
Po paru sekundach usłyszała ciotkę Sue.
- Witaj Maree. Jak się miewasz ? – zapytała.
- Jak codziennie, czyli dobrze.
- A gdzie są dzieci ?
- Alex wróci na obiad, a Elizabeth je śniadanie.
- Śniadanie ? No wiesz.. u mnie są odpowiednie pory do tego. – powiedziała wściekła.
Dziewczyna słysząc to opadła z sił. Przykleiła sztuczny uśmiech i przywitała się.
- Cześć ciociu.
- Dzień dobry młoda panno. Czy wy tutaj nie macie wprowadzonego rygoru ?
- Rygoru ? Jesteśmy dobrze wychowani, więc nie jest to potrzebne. – powiedziała.
W ciotce obudziła się histeria.
- Zawsze byłaś wygadana.
- To chyba dobrze. – burknęła pod nosem, ale Sue tego nie usłyszała.
Poszła na górę do swojego pokoju, a Maree i ciotka do kuchni. Elizabeth włączyła komputer. Jak zwykle dostała wiadomość od Ann z pytaniem o lekcje. Dziewczyna po krótkim zastanowieniu odpisała.
- Czy coś się stało ? – zapytała przyjaciółka. Znała ją na wskroś, wiedziała, kiedy miewa zły humor i kiedy coś się dzieje.
- Nie, ale znowu ta wariatka jest u nas.
- Ciotka ?
- Tak. – odpisała.
- O matko.. Nie martw się zaraz sobie pojedzie i wróci za parę tygodni.
- Oby tak było..
Nagle usłyszała głos z dołu.
- Kochanie, obiad, chodź na dół.
- Już idę. – krzyknęła jednocześnie żegnając się z koleżanką.
Zeszła na dół. Byli już wszyscy, nawet Alex. Właśnie Sue prowadziła z nim konwersację. Dziewczyna podsłuchała kawałek i zaczęła się śmiać.
- No to masz jakąś bliską koleżankę ? – zapytała zaciekawiona.
- Niee..
Elizabeth wpadła w bezgraniczny śmiech. Chłopak zawstydził się i poszedł pomóc mamie przy obiedzie.
- A koło Ciebie młoda damo kręci się jakiś chłopak ?
- Oj.. ciociu. Pewnie że .. nie.
Wszyscy zasiedli przy stole. Dziewczyna rozpoczęła modlitwę.
„Pobłogosław Panie Boże wszystkie dary,
które będziemy spożywali z Twojej świętej szczodrobliwości,
przez Chrystusa Pana naszego.
Amen. – odpowiedzieli wszyscy.
Jak zwykle Alex nałożył najwięcej. Wszyscy się śmiali, że kiedyś Jego żona będzie musiała stać ciągle w kuchni. Chłopak nie lubił wspólnych obiadów. Nigdy nie wiedział, co i jak ma odpowiadać, by się nikt nie obraził. Wariatka (jak nazwała ją Elizabeth) zadawała najwięcej pytań. A to o szkołę, o ich życie prywatne, jak sobie radzą. Odpowiadali z niechęcią.
Ciotka zaczęła rozmowę..
- No.. Maree niezłe są te ziemniaczki.
- Dziękuję.
- Chciałabym Cię zapytać czy nie mogłabym wziąć dzieci w następny weekend.
- W żadnym wypadku. – odpowiedziała, wiedząc że dzieci by tego nie zniosły.
- Szkoda.. Bo miałam pewne plany.
Rozmowa ucichła. Po dwóch godzinach ciotka postanowiła pójść do domu.
Elizabeth, Maree i Alex postanowili odpocząć od tego męczącego popołudnia. Wspólnie wybrali się do wesołego miasteczka i na lody. Spędzili wolny czas wspólnie jak za dawnych czasów. Teraz, kiedy byli starsi wstydzili się takich wspólnych wypadów. No bo przecież: Co by znajomi powiedzieli ? Tak naprawdę nikt z Nich się nigdy nie przyznał, że potrzebowali tego od dawna. Potrzebowali tej rodzicielskiej opieki, miłości.
- Czy nie chcecie już wracać ? – zapytała mama.
- Jeszcze chwilkę. – odpowiedziała Elizabeth a Alex tylko kiwnął głową.
Szli w ciszy, doskonale wiedzieli, co każdy czuł. Odreagowywali cały dzień, robili to od małego. Ten czas chcieli spędzić razem, bez żadnej ciotki, która zawracałaby im głowę, po prostu bez ludzi. W ręce trzymali rożki lodów i balony. Elizabeth potrafiła zawsze mieć brudną buzię nawet od jednej kostki czekolady. Rozpadało się.. Chórkiem uznali, że lepiej wrócić do domu niż rozchorować się. Każdy z nich położył się spać. Zmęczeni szybko zasnęli. A Maree z czułością, co noc zaglądała ukradkiem do ich pokoi, czy aby na pewno tam są.






33 komentarze:

  1. Ah, oh i uh, jak słodko :D podoba mi się Alex :D mwuahahahaaa :D Dlaczego Elizabeth? Nie podoba mi się to imię -.- to jedyny minus :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem czemu Elizabeth, jakoś tak wymyśliło mi się ;p a Alex noo też mi sie podoba ^^

      Usuń
  2. Świetne;) Zapraszam do mnie: http://bandur-freestuff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. elizabeth...to takie artystyczne
    takie ach i och
    tak wiem troszke polotu byc musi ;))))


    pisz pisz Kochana a ja bede czytala i zagladala z wizytka
    sciskam

    OdpowiedzUsuń
  4. Elizabeth to bardzo wdzieczne imie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo, ale super !
    A elizabeth to takie imię które kojarzy mi się z księżniczkąąą..
    Zapraszam do mnie !
    Obserwujemy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. podoba mi się to opowiadanie, takie prawdziwe :) czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne opowiadanie również czekam na ciąg dalszy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku ... piękne, wiesz? *.* Pisz więcej i pokazuj nam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tyle w tym ciepła... Ciąg dalszy nastąpi ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajneee... :O Aczkolwiek trochę brakuje mi opisu postaci. Mam na myśli taki wiesz, ile ma lat, jakie włosy itp, żeby można było sobie ładnie wyobrazić :3 Ale fajnie się czyta i nawet nie zwróciłam uwagi, że to jest 3 strony A4, pisz dalej, mówiłam że będzie się podobało ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, spokojnie ;p napisze to w odpowiednim miejscu :d

      Usuń
  11. Bardzo mi się pooodoba ! <3 Cudnie piszesz !
    A w ogóle to masz cuuudowny nagłówek =)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobnie jak Elizabeth uwielbiam piątki i pizze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi się podoba. To bardzo wciąga. Chcę więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. genailne ! czekamy na część dalszą ;)
    pozdrawiam i zapraszam + obsrewuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawie:) I fakt- wciąga:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajne.
    Jeżeli chcesz darmowe pudełko kosmetyków zarejestruj się http://shinybox.pl/?ref=e4b1411 .. Jak będziesz u mnie na blogu to wejdź po prawej stronie na ILOKO jak kupujesz rzeczy przez internet zapraszam do skorzystania z oferty.
    Z góry przepraszam za SPAM.:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. łądnie piszesz!!!!!:)
    zapraszam do mnie :) zachecam do obserwowania

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny blog !!! , Na pewno będę zaglądać częściej :) :* obserwujemy ?

    OdpowiedzUsuń
  19. ojeeeej, widać że masz talent ; ) !

    OdpowiedzUsuń
  20. Elizabeth :D piękne imię :) talent masz! :)
    Obserwuję i mam nadzieję, że Ty także dołączysz do grona moich obserwatorów :)? serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetnie.!
    Zapraszam do mnie .!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jedynce co mogę teraz napisać to jedno, wielkie WOW! :D
    Za szybko mi się to przeczytało XD Genialne opowiadanie! Jak dla mnie za krótkie nawet xD Takie prawdziwe i jak zwykle Twój sposób pisania dużą tu odegrał rolę :) <3 Będzie więcej tego? :D
    No i bardzo podobają mi się imiona postaci :D

    OdpowiedzUsuń
  23. może być naprawdę maga dobre, pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  24. może być naprawdę mega dobre, pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń