Czy zycie nie polega na tym, ze ciagle za czyms gonimy? Czy
zyjemy w ciągłym pędzie uprawiając przy tym maraton albo lepiej, sprint? Czy
ciagle musimy pokazywać wszystkim wokół, ze jesteśmy najlepsi? Albo
przynajmniej udawac, ze to co robimy sprawia Nam satysfakcje i nawet jeśli tak
nie jest robic mine do zlej gry?
Czy myslales nad tym KIEDY OSTATNIO BYLES/AS SZCZESLIWY/A? Czy
bedac teraz w tym momencie, w tej sekundzie, minucie, dniu, jesteś szczęśliwy/a?
Było to dawno, mam racje? Zbyt dawno… Co tak naprawdę sprawia
Ci przyjemność? Ale nie taka przyjemność trwajaca przez moment. Nie mam na myśli
zjedzenia czegos, co lubisz, pojscie gdzies, gdzie lubisz. To tylko chwilowe szczęście.
Nie sztuka jest być szczęśliwym kiedy wyciągniesz fajki czy wypijesz wodke. To działa
jak wykrywacz kłamstw i wariator mowienia prawdy w jednym. Sek w tym, ze po
wodce powiesz wszystko co Ci lezy na sercu.. a później i tak nie będzie Ci
lepiej..
Kiedy byles/as szczęśliwy/a na dłuższa mete? Kiedy ostatnio
usmiechales/as sam/a do siebie wiedzac, ze to co teraz Cie spotyka jest wlasnie
tym i trwalo to długo, dluzsza chwile i rownie dobrze mogles zakomunikować to
calemu swiatu : „TAK KURWA JESTEM SZCZESLIWY/A, NIECH WSZYSCY O TYM WIEDZA”! Nie
wiesz , prawda? Przynajmniej nie pamiętasz tego momentu, albo było to
zwyczajnie dawno.
Wyslalam sms-y do 10 znajomych z którymi najczęściej przebywam
i rozmawiam. Wszystkie odpowiedzi były podobne albo wręcz takie same. „Co Ty
cudujesz KURWA?” , a tak poważnie wszyscy stwierdzili, ze byli szczęśliwi gdy
byli z NIA, z NIM, ZDALI EGZAMINY, SESJE, POPRAWKI, CWICZENIA, DOSTALI WYPLATE
albo zwyczajnie NIE PAMIETALI.
Wezmy pod lupe egzamin. Uczysz się, dostajesz kartke,
piszesz, wykladowca sprawdza Twoja prace, oddaje wyniki i ZDALES/AS. Rownie dobrze
mogl kolokwialnie mowiac: ujebac cie i odeslac na wrzesień. Mogl. Mogl tez nie sprawdzić
Twojej pracy. Mogl.. To on dał Ci szczęście w postaci oceny dzięki której jesteś
szczęśliwy.
Wniosek jest taki, że chcąc czy nie chcac SZCZESCIE ZALEZY
OD DRUGIEGO CZLOWIEKA!
Brałam udział w tym jakże cudnym badaniu (bardzo się cieszę, że mnie wybrałaś ♥) i teraz czytając Twój post stwierdzam, że szczęście nie może zależeć od kogoś, a zwłaszcza od obcego jakim jest w tym przypadku wykładowca. Wiem co co Ci chodziło, ale to straszne... jesteśmy zależni od decyzji innych a powinniśmy sami decydować co, gdzie, po co, z kim i dlaczego. A szczególnie jeśli chodzi o szczęście. Nasze szczęście. Oprócz Niego to uszczęśliwia mnie czytanie książki, czy oglądanie siatkówki (zwłaszcza jak wygrywamy), albo po prostu spędzanie czasu z rodziną czy jazda samochodem. O Balonik mnie uszczęśliwia ♥
OdpowiedzUsuń